- Laura, co ty wygadujesz? - Przestraszyłem się, w pierwszej chwili myślałem, że się zgrywała.
- Kto to Laura! - Powtarzała patrząc na mnie zdezorientowanym spojrzeniem.
Wtedy do środka wbiegli wszyscy, rzucając się na nią i ją ściskając. Patrzyła na wszystkich dziwne.
- Kim wy jesteście? - Zapytała ponownie, a z ich twarzy zbledły uśmiechy. Wtedy do sali wszedł doktor. Zaczął ją badać i coś mruczeć pod nosem.
- Nie spodziewałem się takiego czegoś, muszę przyznać, że jestem zszkowany. Nie rozumiem tego, ona naprawdę nie miała szans na wybudzenie. To po prostu cud. - Krzyknął uradowany doktor, po czym poprosił nas na zewnątrz.
- No więc mam dla państwa trochę źle wieści, ponieważ państwa córka ma amnezję.
- Ale jej to przejdzie prawda? - Dopytywała się jej mama.
- Nie mamy pewności, odzyskiwanie pamięci po tak dużym upadku może trwać tygodniami, miesiącami, a nawet latami. - Zawahał się. - Ale istnieje też prawdopodobieństwo, że nigdy nie odzyska pamięci.
Słysząc te słowa każdy miał łzy w oczach nawet ja. To było straszne. I to wszystko moja wina! To przeze mnie! Jestem takim idiotą! Dlaczego jej nie uwierzyłem!
* * *
Po czterech dniach wypisali Laurę ze szpitala. Rydel i Zendaya cały czas u niej przesiadują, a mnie nawet nie chcą wpuścić do pokoju. Z jednej strony rozumiałem je, ale miałem przecież prawo, żeby pogadać z moją dziewczyną, znaczy byłą, ponieważ jestem idiotą.
Każdy na wszelkie sposoby próbował jakoś przywrócić Laurze pamięć, ale to było na nic. Nie pamiętała kompletnie niczego. Z jednej strony może to i dobrze, ale bez jej zeznań nie znajdziemy tego kto zepchnął ją ze schodów. Rydel, Zendaya i Riker myślą, że to ja zrobiłem, ale to naprawdę nie byłem ja. Najgorsze w tym wszystkim było to, że jako ostatni ją widziałem.
Minął tydzień odkąd ostatni raz ją widziałem, a Zendaya i Rydel nadal nie pozwalały mi siłę zbliżyć do domu Laury. Jej mama nawet chciała mnie wpuścić, ale wtedy oczywiście moja siostra dosłownie mnie wykopała. Wiedziałem, że to naprawdę była moja wina, ale no kurde chciałem wszystko naprawić! A one nie pozwolały mi na to. Przynajmniej Riker był po mojej stronie.
W końcu postanowiłem spotkać się z nią za wszelką cenę. Poczekałem aż dziewczyny wyjdą na te swoje zakupy. Teraz kiedy były wakacje przesiadywały u niej całymi dniami. Naszczęście miała balkon, więc wspiołem się pod drabince i wszedłem przez okno. Byłem w jej pokoju. Nie widziała mnie. Była odwrócona tyłem i oglądała album ze zdjęciami. Podszedłem do niej bliżej i stuknąłem ją w ramię, a ta gwałtownie się odwróciła.
- A ty to kto? - zapytała zdziwiona.
- Ross, nie pamiętasz mnie? - zapytałem, a ona pokręciła przecząco głową.
- Widziałam cię kiedy się obudziłam. Am, powiedz kim jesteś - powiedziała siadając na łóżku.
- Jestem... Znaczy byłem twoim chłopakiem - nie mogłem jej okłamać. I tak już tyle nałgałem. I co z tego wyszło? Gówno. Wpakowałem się w to wszystko, a mogłem się nie zgodzić.
- Dlaczego byłeś? - pytała dalej.
- Bo zerwaliśmy - westchnąłem.
- No, ale czemu - powiedziała podniesionym głosem. Powiedzieć czy nie? Kłamstwo czy prawda? Ona nic nie wiedziałam, mogłem powiedzieć wszystko... A ona by uwierzyła.
Otworzyłem usta i już chciałem zbajerować i wcisnąć jej jakiś kit, ale kiedy zobaczyłem jej piękne błyszczące oczy, uświadomiłem sobie, że więcej nie mogę jej okłamywać i przysięgam, że jeśli kiedykolwiek odzyska pamięć to powiem jej całą prawdę dotyczącą tych zdjęć. Może mnie znienawidzi, ale zasługiwała na prawdę.
- Pokłóciliśmy się, bo ktoś wysłał do ciebie pewne zdjęcia. Na pewno już je widziałaś - spojrzała na mnie zdziwiona, po czym wzięła telefon do ręki.
- Nie widziałam ich, mój telefon jest na hasło i nie mogę go odblokować, a nie chcę go formatować, bo może znajduje się na nim coś co pomoże mi cokolwiek przypomnieć.
- Chodź - powiedziałem, wyciągając do niej rękę.
- Dokąd?
- Zobaczysz, zaufaj mi - uśmiechnąłem się do niej, a ona podała mi niepewnie swoją rękę.
Wyszliśmy bezszelestnie z domu tak, żeby Vanessa i jej mama mnie nie zobaczyły.
Postanowiłem zabrać ją w miejsce naszej pierwszej randki, ale wcześniej chciałem zabrać ją na pizze.
Szliśmy przez miasto, a ja opowiadałem jej o każdym zakątku i krzaczku. Na nowo pokazywałem jej całą okolicę.
W końcu byliśmy na miejscu, w tej samej pizzeri, kiedy wyszliśmy wszyscy razem pierwszy raz. Już mieliśmy wchodzić, kiedy zobaczyły nas rozzłoszczone Rydel i Zendaya, które wręcz biegły w naszą stronę. No super miała mnie sobie przypomnieć, a one mi wszystko zepsuły.
No więc tak. Na początku należą się wam ode mnie spore przeprosiny. Przepraszam was. Tak bardzo długo nic nie dodawałam i teraz tak ciężko było mi cokolwiek napisać. Chyba się wypaliłam z tej historii... Ale chcę ją dociągnąć do końca. Teraz postaram się dodać dużo wcześniej następny rozdział :)
Do napisania :)
Każdy na wszelkie sposoby próbował jakoś przywrócić Laurze pamięć, ale to było na nic. Nie pamiętała kompletnie niczego. Z jednej strony może to i dobrze, ale bez jej zeznań nie znajdziemy tego kto zepchnął ją ze schodów. Rydel, Zendaya i Riker myślą, że to ja zrobiłem, ale to naprawdę nie byłem ja. Najgorsze w tym wszystkim było to, że jako ostatni ją widziałem.
Minął tydzień odkąd ostatni raz ją widziałem, a Zendaya i Rydel nadal nie pozwalały mi siłę zbliżyć do domu Laury. Jej mama nawet chciała mnie wpuścić, ale wtedy oczywiście moja siostra dosłownie mnie wykopała. Wiedziałem, że to naprawdę była moja wina, ale no kurde chciałem wszystko naprawić! A one nie pozwolały mi na to. Przynajmniej Riker był po mojej stronie.
W końcu postanowiłem spotkać się z nią za wszelką cenę. Poczekałem aż dziewczyny wyjdą na te swoje zakupy. Teraz kiedy były wakacje przesiadywały u niej całymi dniami. Naszczęście miała balkon, więc wspiołem się pod drabince i wszedłem przez okno. Byłem w jej pokoju. Nie widziała mnie. Była odwrócona tyłem i oglądała album ze zdjęciami. Podszedłem do niej bliżej i stuknąłem ją w ramię, a ta gwałtownie się odwróciła.
- A ty to kto? - zapytała zdziwiona.
- Ross, nie pamiętasz mnie? - zapytałem, a ona pokręciła przecząco głową.
- Widziałam cię kiedy się obudziłam. Am, powiedz kim jesteś - powiedziała siadając na łóżku.
- Jestem... Znaczy byłem twoim chłopakiem - nie mogłem jej okłamać. I tak już tyle nałgałem. I co z tego wyszło? Gówno. Wpakowałem się w to wszystko, a mogłem się nie zgodzić.
- Dlaczego byłeś? - pytała dalej.
- Bo zerwaliśmy - westchnąłem.
- No, ale czemu - powiedziała podniesionym głosem. Powiedzieć czy nie? Kłamstwo czy prawda? Ona nic nie wiedziałam, mogłem powiedzieć wszystko... A ona by uwierzyła.
Otworzyłem usta i już chciałem zbajerować i wcisnąć jej jakiś kit, ale kiedy zobaczyłem jej piękne błyszczące oczy, uświadomiłem sobie, że więcej nie mogę jej okłamywać i przysięgam, że jeśli kiedykolwiek odzyska pamięć to powiem jej całą prawdę dotyczącą tych zdjęć. Może mnie znienawidzi, ale zasługiwała na prawdę.
- Pokłóciliśmy się, bo ktoś wysłał do ciebie pewne zdjęcia. Na pewno już je widziałaś - spojrzała na mnie zdziwiona, po czym wzięła telefon do ręki.
- Nie widziałam ich, mój telefon jest na hasło i nie mogę go odblokować, a nie chcę go formatować, bo może znajduje się na nim coś co pomoże mi cokolwiek przypomnieć.
- Chodź - powiedziałem, wyciągając do niej rękę.
- Dokąd?
- Zobaczysz, zaufaj mi - uśmiechnąłem się do niej, a ona podała mi niepewnie swoją rękę.
Wyszliśmy bezszelestnie z domu tak, żeby Vanessa i jej mama mnie nie zobaczyły.
Postanowiłem zabrać ją w miejsce naszej pierwszej randki, ale wcześniej chciałem zabrać ją na pizze.
Szliśmy przez miasto, a ja opowiadałem jej o każdym zakątku i krzaczku. Na nowo pokazywałem jej całą okolicę.
W końcu byliśmy na miejscu, w tej samej pizzeri, kiedy wyszliśmy wszyscy razem pierwszy raz. Już mieliśmy wchodzić, kiedy zobaczyły nas rozzłoszczone Rydel i Zendaya, które wręcz biegły w naszą stronę. No super miała mnie sobie przypomnieć, a one mi wszystko zepsuły.
No więc tak. Na początku należą się wam ode mnie spore przeprosiny. Przepraszam was. Tak bardzo długo nic nie dodawałam i teraz tak ciężko było mi cokolwiek napisać. Chyba się wypaliłam z tej historii... Ale chcę ją dociągnąć do końca. Teraz postaram się dodać dużo wcześniej następny rozdział :)
Do napisania :)