niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 1

*Oczami Laury*


Obudziłam się dziś wcześnie rano i zupełnie nie wiem dlaczego. Zwykle to budzik lub mama mnie budzi. No cóż może to przez to że dziś pierwszy tysięczny dzień w nowej szkole.

- Laura śniadanie, dziś twoje ulubione płatki. - Krzyknęła mama, żeby zeszła już na dół.

- Już idę!

Zeszłam i zjadłam śniadanie mama chciała mnie zawieźć do szkoły, ale powiedziałam, że się przejdę.. Tak wiem bardzo mądrą decyzja...

Kiedy weszłam do szkoły było zupełnie inaczej niż zwykle.. Wyglądała zupełnie tak jak szkoła dla sztywniaków. Wyglądało, że szkoła musi być bogata ze względu na nowoczesny sprzęt. Duże szafki, nowa podłoga, dobrze pomalowane ściany. I do tego te mundurki.. Nienawidzę mundurków. Dlaczego musiała zapisać mnie do prywatnego liceum? Zanim się obejrzałam zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcje..

Weszłam do klasy i oczywiście nauczyciel musiał mnie przedstawić klasie. Czułam się trochę dziwnie. Nie lubię być w centrum uwagi. Usiadłam w ławce obok pewnego przystojnego blondyna, gdzie kazał usiąść mi nauczyciel. Chłopak dziwnie się patrzył na mnie przez chwilę.

Lekcja biologii mijała, a ja tak się nudziłam..
Aż nagle blondyn się odezwał...

- musisz się przyzwyczaić u profesora Johna zawsze są takie nudne lekcje - zaśmiał się, pokazując śnieżnobiałe zęby.

- tak zdążyłam to zauważyć - odpowiedziałam śmiechem.

- Jestem Ross, a ty?

- Laura.. - Podałam mu rękę.

Gdy wreszcie lekcje się skończyły, Ross do mnie podbiegł gdy szłam do domu, cieszyłam się, że mam jakiegoś znajomego a tym bardziej podobał mi się.

- Hej więc skąd przyjechałaś? - Zapytał z wielkim zainteresowaniem, co było trochę dziwne, ale ok.

- z Anglii

- I przyjechałaś aż do Ameryki? - Zapytał lekko zdziwiony.

- Tak często się przeprowadzamy, ale mama powiedziała, że to ostatnia przeprowadzka, ale jakoś jej nie wierzę. - Wzruszyłam ramionami.

- A kim jest z zawodu? - dalej się mnie dopytywał.

- Jest archeologiem i do tego chirurgiem.

- A ojciec? - Nie lubię o nim mówić. Dlaczego musiał mnie o niego zapytać?

- Ledwo co go znam, wiem tyle że pracuje w Holandii, rzadko nas odwiedza. W sumie to nigdy, ale to szczegół. - Machnęłam ręką.

- Przykro mi

- Ehh, to nic. A ty? opowiedz coś o sobie? - Byłam ciekawa co opowie o sobie, wyglądał tak bosko, miał białe spodnie i szarą kurtkę, a do tego te cudowne buty.

- hmm..? od czego tu zacząć? - Chyba naprawdę nie wiedział od czego. Czyżby miał aż takie interesujące życie? Cóż, napewno ciekawsze niż moje.

- Nie wiem od czego chcesz - uśmiechnęłam się.

- Mam trójkę rodzeństwa, moja mama to nauczycielka, a ojciec prawnik, interesuję się sportem, lubię grać w piłkę nożną, ale też chciałbym występować na scenie, czasem też pogram na gitarze. - Sportowiec, muzyk, tancerz? Hah ideał.

- Super, też chciałabym się nauczyć tańczyć, ale jakoś mi to nie wychodzi -chciałam powiedzieć mu, że znakomicie tańczę, ale nie chciałam zaczynać znajomości od kłamstwa..

- Wiesz jeśli chcesz nauczę cię, naprawdę nieźle tańczę - uśmiechnął się od ucha do ucha.

- Okey, zgoda. Może kiedyś. - powiedziałam lekko promieniejąc.

- odprowadzić cię domu? gdzie mieszkasz?

- chodź za mną.. - Byłam szczęśliwa, ze chce mnie odprowadzić choć nawet wcale mnie nie znał.

Szliśmy przez jakiś czas w milczeniu, aż rozmowa się rozkręciła na dobre i trochę żałowałam, że jesteśmy na miejscu, bo naprawdę miło było nam ze sobą rozmawiać.

- No to do jutra Laura - uśmiechnął się tak szeroko i tam szczerze.

- Pa Ross! - Odpowiedziałam mu uśmiechem i zniknęłam za drzwiami.

Weszłam do domu i rzuciłam się na łóżko cała rozpromieniona i pierwszy raz cieszyłam się przeprowadzką. W końcu poznałam kogoś naprawdę fajnego i wiedziałam, że teraz w tej szkole wszystko zacznie się od nowa. Może wreszcie będę mieć przyjaciół?




***********************************

No to jest pierwszy rozdział :)
I jak? 







Prolog

Hej. Mam na imię Laura i mam 17 lat. Właśnie przeprowadziłam się z mamą do Nowego Jorku. To moja emm.. Nie pamiętam, która przeprowadzka.... Tyle ich było, że przy jakichś dziesięciu przestałam liczyć. Naprawdę tego nie rozumiem. No dobra, może moja mama jest archeologiem i do tego chirurgiem, ale nie może mieszkać w jednym miejscu? Zawsze kiedy się przeprowadzamy, wszystko jest dobrze. A potem? Zawsze zachowuje się dziwnie, wymyśla jakieś głupie wymówki i wyjeżdżamy. Ciekawi mnie co robi ojciec. Mama mówiła nam tylko, że pracuje w Holandii i ostatni raz odwiedził nas jak miałam rok. Potem mówiła, że miał wypadek a później jeszcze co innego. Nie wdawałyśmy się z Vanessą w szczegóły, bo tak naprawdę nieobchodziło to nas jakoś szczególnie. Bo jeśli on ma nas gdzieś to czemu my niby mamy się nim interesować? Nie mam przyjaciół, bo przez to ciężko z kimś się zaprzyjaźnić, ale to ma być niby ostatnia przeprowadzka... Zobaczymy..

Chciałabym w to wierzyć, ale coś mi się wydaje, że nie. To trudne, nawet nie macie pojęcia, jak to jest być nową w szkole tysiąc razy. Może powinnam zmienić nazwisko na nowa? Taki żart. Dobra, nie ważne. Zresztą i tak będzie tak samo... Może każdy by powiedział, że podróże są naprawdę cudowne i kształcą i takie różne pierdoły. To nie tak, że nie lubię podróży.. Tylko mam ich dość. Chciałabym chociaż w jednym miejscu skończyć szkołę, a nie każdy rok na innym kontynencie. Vanessa, moja siostra miała farta. Dlaczego? Bo mogła zostać w Londynie u cioci i skończyć szkołę. Taaa...farciara, został jej ostatni rok... 

Mam nadzieję, że jakoś wszystko się ułoży. Oby tak było....


***********************************
No i jak? Podobało się? Wiem, że krótki no, ale cóż. Rozdziały będą dłuższe. Heh, może kojarzycie to opowiadanie z bloga? 

Do napisania 😀

Kontakt :)

Hej, macie jakieś pytania?
Chcecie czegoś się dowiedzieć?
E-mail:
zakrecona.pozytywnie17@gmail.com