*Oczami Laury*
Ross i Zendaya już dawno poszli, a ja stałam jak ta głupia i wciąż patrzyłam przed siebie. Nagle zrozumiałam, że ten uroczy blondyn ma dziewczynę, więc nic nie mogłam już zrobić. Trudno pozostało mi bycie tylko i wyłącznie przyjaciółmi.
Godzinę później szłam już do domu i na kogo się natknąłam? Na Rossa... Super...
- Laura? O hej, bo ja właśnie miałem do ciebie dzwonić. Gdzie byłaś przez ten cały czas. - Nie wiedziałam co powiedzieć, nie mogłam powiedzieć przecież, że ten cały czas spędziłam w parku myśląc o nim.
- No wiesz tu i tam. - Odpowiedziałam nerwowo.
- Słuchaj, bo mam takie pytanie, może chcesz do mnie wpaść co?
-Do ciebie? Do domu? - Dlaczego on zaprasza mnie do siebie? Przecież ma dziewczynę, dlaczego wciąż to powtarzam?
- No tak, poznasz moich braci i siostrę.
- Yyy, no dziś nie mogę niestety, bo ja mam umówioną już wideo rozmowę na Skype z moją koleżanką - w ostatniej chwili wymyśliłam jakieś kłamstwo.
- No dobra, to może innym razem. - jego oczy wyglądały tak smutno, ale nie mogłam iść, no nie.
-Tak, niestety bardzo długo z nią nie rozmawiałam, a u niej nie zawsze internet działa więc no, sam widzisz.
- no dobra, to jutro zaraz po szkole idę ze znajomymi na pizze i pomyślałem, że pójdziesz z nami. - bez namysłu powiedziałam tak, ale po co? Boże, jaka ja jestem głupia.
- Pewnie, a gdzie idziemy?
- Zobaczysz.
- Okey, to pa.
- Paa, mówiąc to podszedł i mnie przytulił, a ja poczułam coś bardzo dziwnego.
- Do jutra. - Nie byłam w stanie odpowiedzieć, uśmiechałam się tylko i potakiwałam głową.
Nazajutrz, gdy się obudziłam, była środa czyli coraz bliżej do imprezy i jeszcze miałam nie dość, że iść z Rossem na pizze to jeszcze poznać jego znajomych. A co jeśli ja ich nie polubię, albo oni mnie?
Dzień w szkole minął tak szybko, że nawet się nie spostrzegłam, a szliśmy z Rossem do pizzeri.
- Ross, jak daleko jeszcze? - Marudziłam.
- Już prawie jesteśmy, o patrz. Idzie tam już Riley z Callumem. -
następna dziewczyna? Co?
Doszli do nas i uśmiechnięci bardzo miło się ze mną przywitali.
- Tak, właśnie to jest Riley moja kuzynka, a to Callum mój najlepszy przyjaciel.
- Hej, - powiedzieli oboje chórem.
Dalej na miejsce poszliśmy już we czwórkę.
Kiedy już dotarliśmy czekał już tam jakiś chłopak i ta brunetka z parku.
- No hej, jestem Trevor - przywitał się dość przyjacielsko, ale z dystansem.
- Hej, a ja Laura.
- Tak, Zendaye już poznałaś, pamiętasz tak?
- No Oczywiście, jakże bym mogła zapomnieć - resztę innych słów na jej temat wolałam zatrzymać dla siebie.
- To wszyscy?
- Tak to są moi najbliśsi przyjaciele.
- Ej ludzie, idziemy już jeść czy tak będziemy stać? - wtrącił się rudowłosy Callum.
- Chodźmy.
Kiedy wszyscy się już rozsiedliśmy, nawet miło się gadało, śmialiśmy się i było naprawdę wesoło.
- Ojej, muszę iść, Cześć - Wstała nagle Riley.
- Cześć Riley, powiedzieliśmy wszyscy chórem, a ta nam pomachała.
Siedzieliśmy tak jeszcze przez pół godziny, aż nagle Trevor i Callum też poszli. Zostaliśmy we trójkę...
Nie wiedziałam co mówić, ani co robić. A kiedy Ross powiedział, że idzie pilnie zadzwonić i że zaraz wraca to chciałam stamtąd zwiać. Dlaczego on zostawił mnie samą z tą dziewczyną?
Siedziałyśmy tak przez chwilę w ciszy, aż w końcu ona się odezwała.
-To skąd przyjechałaś?
***********************************
Co myślicie? Chyba ujdzie..
Super rozdział. Biedna Laura sam na sam ze swoja "rywalką"
OdpowiedzUsuńCzm takie krótkie? nie rań mnie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog :) rozdział cudny <3
OdpowiedzUsuńCudny 😘
OdpowiedzUsuńGenialne 😀
OdpowiedzUsuń