piątek, 5 lutego 2016

Rozdział 3

*Oczami Laury*

Ross i Zendaya już dawno poszli, a ja stałam jak ta głupia i wciąż patrzyłam przed siebie. Nagle zrozumiałam, że ten uroczy blondyn ma dziewczynę, więc nic nie mogłam już zrobić. Trudno pozostało mi bycie tylko i wyłącznie przyjaciółmi.
Godzinę później szłam już do domu i na kogo się natknąłam? Na Rossa... Super...

- Laura? O hej, bo ja właśnie miałem do ciebie dzwonić. Gdzie byłaś przez ten cały czas. - Nie wiedziałam co powiedzieć, nie mogłam powiedzieć przecież, że ten cały czas spędziłam w parku myśląc o nim. 

- No wiesz tu i tam. - Odpowiedziałam nerwowo. 

- Słuchaj, bo mam takie pytanie, może chcesz do mnie wpaść co?

-Do ciebie? Do domu? - Dlaczego on zaprasza mnie do siebie? Przecież ma dziewczynę, dlaczego wciąż to powtarzam?

- No tak, poznasz moich braci i siostrę.

- Yyy, no dziś nie mogę niestety, bo ja mam umówioną już wideo rozmowę na Skype z moją koleżanką - w ostatniej chwili wymyśliłam jakieś kłamstwo.

- No dobra, to może innym razem. - jego oczy wyglądały tak smutno, ale nie mogłam iść, no nie.

-Tak, niestety bardzo długo z nią nie rozmawiałam, a u niej nie zawsze internet działa więc no, sam widzisz.

- no dobra, to jutro zaraz po szkole idę ze znajomymi na pizze i pomyślałem, że pójdziesz z nami. - bez namysłu powiedziałam tak, ale po co? Boże, jaka ja jestem głupia.

- Pewnie, a gdzie idziemy?

- Zobaczysz.

- Okey, to pa.

- Paa, mówiąc to podszedł i mnie przytulił, a ja poczułam coś bardzo dziwnego. 

- Do jutra. - Nie byłam w stanie odpowiedzieć, uśmiechałam się tylko i potakiwałam głową.

Nazajutrz, gdy się obudziłam, była środa czyli coraz bliżej do imprezy i jeszcze miałam nie dość, że iść z Rossem na pizze to jeszcze poznać jego znajomych. A co jeśli ja ich nie polubię, albo oni mnie? 
Dzień w szkole minął tak szybko, że nawet się nie spostrzegłam, a szliśmy z Rossem do pizzeri.

- Ross, jak daleko jeszcze? - Marudziłam. 

- Już prawie jesteśmy, o patrz. Idzie tam już Riley z Callumem. - 
następna dziewczyna? Co?

Doszli do nas i uśmiechnięci bardzo miło się ze mną przywitali.

- Tak, właśnie to jest Riley moja kuzynka, a to Callum mój najlepszy przyjaciel.

- Hej, - powiedzieli oboje chórem.

Dalej na miejsce poszliśmy już we czwórkę.
Kiedy już dotarliśmy czekał już tam jakiś chłopak i ta brunetka z parku.

- No hej, jestem Trevor - przywitał się dość przyjacielsko, ale z dystansem.

- Hej, a ja Laura.

- Tak, Zendaye już poznałaś, pamiętasz tak? 

- No Oczywiście, jakże bym mogła zapomnieć - resztę innych słów na jej temat wolałam zatrzymać dla siebie.

- To wszyscy?

- Tak to są moi najbliśsi przyjaciele.

- Ej ludzie, idziemy już jeść czy tak będziemy stać? - wtrącił się rudowłosy Callum. 

- Chodźmy.

Kiedy wszyscy się już rozsiedliśmy, nawet miło się gadało, śmialiśmy się i było naprawdę wesoło.

- Ojej, muszę iść, Cześć - Wstała nagle Riley. 

- Cześć Riley, powiedzieliśmy wszyscy chórem, a ta nam pomachała.

Siedzieliśmy tak jeszcze przez pół godziny, aż nagle Trevor i Callum też poszli. Zostaliśmy we trójkę... 
Nie wiedziałam co mówić, ani co robić. A kiedy Ross powiedział, że idzie pilnie zadzwonić i że zaraz wraca to chciałam stamtąd zwiać. Dlaczego on zostawił mnie samą z tą dziewczyną?

Siedziałyśmy tak przez chwilę w ciszy, aż w końcu ona się odezwała.

-To skąd przyjechałaś?






***********************************
Co myślicie? Chyba ujdzie..

5 komentarzy:

Kontakt :)

Hej, macie jakieś pytania?
Chcecie czegoś się dowiedzieć?
E-mail:
zakrecona.pozytywnie17@gmail.com